ARCHITEKTURA BEZ BARIER

Miasto z perspektywy niepełnosprawnego

Tematyka związana z osobami niepełnosprawnymi jako użytkownikami miast, to temat, który wielokrotnie pojawia się w samorządach, podczas budowania bądź przebudowy własnych mieszkań czy domów. Na co należy zwracać uwagę?!

 

Warto wspomnieć tutaj, że miasto tylko z pozoru jest takie samo dla wszystkich mieszkańców. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i w zależności od tego w jakim stopniu zwracamy uwagę na detale w mieście, postrzegamy je jako bardziej lub mniej komfortowe dla ogółu mieszkańców. Jeśli chodzi o osoby niepełnosprawne to właśnie ten detal odgrywa kluczową rolę poczucia percepcji i postrzegania, czy miasto jest lub nie jest wygodne i przyjazne. Dotyczy to zarówno procesu planowania, projektowania jak i budowy oraz wykończenia. Diabeł tkwi w szczegółach, które przez niektórych są niedostrzegalne, a dla innych stanowią bariery nie do pokonania. Wszystko zależy od naszej sprawności i zdolności do pokonywania przeszkód napotkanych po drodze, którą właśnie się poruszamy. Przystosowanie przestrzeni miejskiej tak, aby była komfortowa dla wszystkich jej użytkowników leży w gestii władz miasta, planistów, urbanistów i architektów, a w końcowej fazie – także do ekipy budowlanej.

Skupmy się jednak na procesie planowania i przewidywania potencjalnych przeszkód dla osób, które mają trudności z poruszaniem się. Są to na przykład osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, o kulach, osoby niewidome, osoby starsze czy matki z dziećmi w wózkach. To właśnie ci użytkownicy potrzebują w mieście szczegółu – tego tzw. detalu, który jest wykończony, zadbany i przewidziany. Szczegółu, który za-miast utrudniać im życie sprawi, że będą mogli uśmiechnąć się sami do siebie i powiedzieć pod nosem „ktoś o mnie po-myślał”.

Takich sytuacji w miastach jest ogrom. Zaczynając od dostosowania miejsca parkingowego, wyrównania i ujednolicenia powierzchni chodnika, dostosowania przystanku kończąc na banalnym obniżeniu krawężnika. Ale właśnie o ten banał tu chodzi. Ten banał łatwo można zaobserwować, gdyby tak wsiąść na wózek inwalidzki i przejechać się kawałek po dowolnej ulicy w mieście, które nie jest dostosowane dla np. wózków inwalidzkich. Każda nierówna płyta chodnikowa, choćby najmniejsza dziura, ciągłe zmiany w materiałach, z którego wykonany był chodnik, za duże nachylenie powierzchni chodnika, niedostosowane przejścia dla pieszych czy w końcu przystanki. Po prze-jechaniu kilkudziesięciu metrów poczuć można w rękach zmęczenie jak po godzinie siłowni. Jednym słowem, chce się po prostu wstać i iść. Jednak osoby na co dzień poruszające się na wózku nie mają tego komfortu. Nie mogą powiedzieć „dość”, wstać i pójść dalej już bez wózka. Długość chodników, które nie są całkowicie dostosowane dla osób niepełnosprawnych oraz osób z problemami z poruszaniem się, ciągnie się w nie-skończoność, co powoduje, że miasto traci część użytkowników, którzy wolą pozostać w domu niż męczyć się w niedostosowanej przestrzeni. Miasto należy do wszystkich jego mieszkańców i powinno ono być dostosowane dla każdego.

W dobie modernizacji przestrzeni miejskich planiści, urbaniści i architekci kładą coraz większy nacisk na zapewnienie wszystkim równego dostępu do przestrzeni. Powstaje coraz więcej chodników z obniżonymi krawężnikami, dostosowanych przystanków czy miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych. Choć zamiary ludzi odpowiedzialnych za rozważne planowanie przestrzeni miejskich są dobre, czasami to nie wystarcza i tylko pozornie poprawia sytuację. Tu właśnie doskonale widać różnicę między teorią, praktyką a doświadczeniem. Dwa przykłady, które szczególnie można zauważyć to miejsca parkingowe dla osób niepełnosprawnych i nieodpowiednie obniżenie krawężnika przy przejściu dla pieszych. W pierwszym przypadku chodzi o to, że takie miejsca zostaną zaplanowane i uwzględnione w projektach, bo na przykład nieopodal znajduje się budynek urzędu gminy czy szpital, a pozostałe ulice i przejścia dla pieszych? Owszem, kilka miejsc dla niepełnospraw-nych jest wraz z odpowiednim oznaczeniem tego miejsca.

W czym więc problem? Tych wiele miejsc, pomimo, że poszerzonych jest według wytycznych, nie pomaga w takim stopniu, w jakim mogłyby faktycznie pomóc, z powodu braku obniżonego krawężnika, z powodu którego niepełnosprawny ma trudność, by dostać się na chodnik. W przypadku, gdy takie miejsce nie posiada obniżenia krawężnika osoba na wózku musi i tak dostać się do najbliższego obniżenia, które prawdo-podobnie znajduje się przy przejściu dla pieszych. W ten sposób nadrabiają drogi, co kosztuje wiele sił, które można było zaoszczędzić. Drugi przykład to nieodpowiednio obniżone krawężniki. W tym przypadku błędne jest stosowanie wąskiego pasa z kostki brukowej  między krawężnikiem, a asfaltem. Może i wygląda to estetycznie, ale nie jest praktyczne, ponieważ na-wet taka minimalna różnica wysokości i materiału powoduje, że przednie kółka wózka nie radzą sobie  przy próbie przejazdu przez przejście dla pieszych.

Niewątpliwie zachodzące zmiany w przestrzeni polskich miast są pozytywne i dążą ku dobremu, ale warto bardzo dokładnie przeanalizować każdą opcję w celu wybrania tej najlepszej dla każdego. Nie powinno się opierać swoich wyborów jedynie na teorii i czasem należałoby wczuć się w sytuację każdego przyszłego użytkownika przestrzeni. Taka praktyka pomaga zrozumieć problemy, na które w większości planiści nie zwracają uwagi i może wpłynąć pozytywnie na odbieranie przestrzeni przez bardziej wymagających użytkowników.

Na podstawie: urbnews.pl